Przejdź do głównej zawartości

Dlaczego cukier jest zły i co ma do tego insulina...

Ostatnio coraz częściej pojawia się temat szkodliwości cukru, ale mnóstwo głosów twierdzi, że to przesada, że cukier jest nam potrzebny, a poza tym życie powinno chociaż czasem być przyjemne. No i w co wierzyć?
Cukier, taki zwykły z trzciny czy buraków czyli sacharoza składa się z cząsteczki glukozy i fruktozy. W naszym przewodzie pokarmowym ta glukoza jest bardzo szybko uwalniana i wchłaniana co pociąga za sobą wyrzut insuliny. Im więcej glukozy tym więcej insuliny. Prowadzi to do "pozbycia" się nadmiaru glukozy z krwi- dzięki insulinie jest ona transportowana do różnych tkanek, a poziom glukozy we krwi spada. Tak to działa u ludzi zdrowych, u diabetyków w zależności od typu cukrzycy występuje względny(II typ) lub bezwzględny(I typ) niedobór insuliny. Ale wracając do zdrowych-skoro zniknie ten nadmiar co chyba dobrze? Z jednej strony tak- bo hiperglikemia zdecydowanie negatywnie wpływa na nasz organizm, ale... Insulina ma też swoje ciemne strony, działa promitogennie czyli sprzyja nowotworzeniu. Zależność tą obserwuje się szczególnie u osób z cukrzycą II typu, które produkują swoją własną insulinę (przynajmniej przez pierwsze lata choroby, nim rezerwy trzustkowe się wyczerpią), a nawet mają jej za dużo( co wynika z insulinooporności czyli obniżonej wrażliwości tkanek na insulinę- trzustka produkuje jej coraz więcej, żeby osiągnąć ten sam efekt). Chorzy ci częściej zapadają na choroby nowotworowe.
Każdy wie, że od cukru się tyje- szybki wyrzut insuliny, szybki transport glukozy do tkanki tłuszczowej, szybki głód po posiłku i kolejna porcja jedzenia => waga rośnie. A z każdym dodatkowym kilogramem wzrasta też insulinooporność.
"No ale ja herbaty nie słodzę!"  "A co pan jadł na śniadanie?" "Bułkę z nutellą" Czyli praktycznie sam cukier... Praktycznie we wszystkim co jemy jest dodany cukier lub syropy pokrewne. A czytanie składów do większości ludzi nie przemawia. Tym sposobem w koszyku ląduje białe pieczywo pszenne, słodkie kremy, jogurty "owocowe", kolorowe napoje i ciastka...
Nie tylko cukier jest cukrem, czyli o co chodzi z indeksem glikemicznym(IG).
Każdy produkt ma swoją wartość IG, która jest określona w odniesieniu do czystej glukozy(która ma umownie IG=100). Informuje nas on o tym, jak bardzo wzrośnie poziom glukozy we krwi po zjedzeniu danego produktu(czyli jak dużo insuliny będzie potrzebne, żeby ten poziom wyrównać). Wyróżniamy 3 klasy produktów (wartości wg mp.pl)
-o niskim IG (<50)
-o średnim IG (55-70)
-o wysokim IG (>70)
Oczywiście najlepiej wybierać produkty o niskim IG np zielone warzywa, pomidory i jabłka, a unikać tych o IG wysokim. I tu pułapka- wysoki indeks mają nie tylko sklepowe ciasta ale też min ziemniaki i gotowana marchewka. Poza tym na wartość indeksu wpływa też sposób obróbki i połączenie z innymi składnikami. Im bardziej rozdrobniony produkt (np. oczyszczona, biała mąka), mniej błonnika, bez towarzystwa białek lub tłuszczów tym wyższy indeks. A makaron rozgotowany ma IG wyższe od tego al dente. Dlaczego? Chodzi tu o dostępność substratów dla enzymów. Gdy jemy białą bułkę jest ona szybko trawiona i łatwo dostępna dla enzymów przewodu pokarmowego przez co glukoza z niej szybko się wchłania. Gdy posiłek zawiera sporo błonnika czy tłuszcze trawienie trwa dłużej, a wzrost poziomu glukozy jest zdecydowanie wolniejszy. Z tego też wynika fenomen tego, że batoniki mogą mieć niższe IG niż niektóre owoce mimo, że zdecydowanie są mniej zdrowe- ale ponieważ zawierają poza cukrem bardzo dużo tłuszczu to wchłanianie jest opóźnione.
Tak naprawdę jest to temat rzeka, można by wiele problemów roztrząsać godzinami/ stronami wpisów :)Nie jestem ekspertem w tym temacie, ale trochę się tym interesuję i starałam się przedstwić kilka istotnych informacji, może komuś się przydadzą :)
Gdyby ktoś szukał fajnych, bezcukrowych przepisów polecam TrueTasteHuntersNa pół słodko oraz Sczęśliwi bez cukru , jeśli macie jakieś fajne blogi ze zdwoymi przepisami to podrzućcie, może skorzystam :D
I jeszcze kilka słów usprawiedliwienia dlaczego tak długo mie tu nie było. Uczelnia daje trochę popalić, a poza tym kilka bliskich mi osób zmaga się z ciężkimi chorobami i nie bardzo mam głowę do myślenia o blogu... Poza tym niemałą rolę odgrywa tu moje lenistwo, niestety xd

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sadyści są wśród nas :D

"O 7 nie macie zajęć, tak? To przyjdziecie i napiszecie kolokwium, żeby wszystkim pasowało." I tym oto sposobem jest mega niewyspana, zastanawiam się, czy moi asystenci czasem sypiają i próbuję uczyć się na anatomię oraz wydumać coś w raporcie na biofizykę. Poprzednie koło z anaty poszło okej nawet, chociaż mogło być lepiej, szpilki- nie wiadomo, podobno jakieś niejasności są i wyników nie znamy. Materiał na jutro jest gigantyczny, a ja usypiam nad książką... W ten weekend nie nadrobię, bo K. odgraża się, że z okazji urodzin w niedalekiej przyszłości porwie mnie na miasto choć na kilka godzin :D Celowości nauki biofizyki, przynajmniej w wydaniu mojego umedu, nie jestem w stanie pojąć. Ostatnio cudem zaliczyłam wejściówkę<dalej mnie duma rozpiera XD>, ale raport z ćwiczeń...Nawet Jaroszyk i krańce internetu nie wiedzą co ma być, aby "było dobrze". Ale pozytyw jeden jest- po prawie 2 miesiącach w tym mieście wreszcie znalazłam chleb, który smakuje jak chleb, a n

And the second year of your misery has began...

Całe wieki nie używałam angielskiego, więc pewnie strzeliłam byka, ale co tam XD Drugi rok zdecydowanie się zaczął- nowe przedmioty, nowi prowadzący, nowy, ale znów beznadziejny plan zajęć. Codziennie na 8, przerwa, w południe zajęcia, potem wieczorem do 20, a luki takie bezsensowne, że nie wiadomo co ze sobą zrobić- ma uczelnia taka piękna...Tęsknię za 1 rokiem, za anatomią- może dlatego, że zdałam za pierwszym podejściem i mogłam w wakacje o niej zapomnieć :D Ogólnie ostatnio ma taki depresyjny okres, w tym roku zdecydowanie trudniej było mi wyjechać z domu, nie było już tej ekscytacji, że w końcu się udało, że wszystko takie ciekawe itp. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy to jest mój kierunek, czy serio chcę się w to ładować. Mama znalazła specyficzny sposób na motywację- "jak teraz rzucisz to masz 3 lata w plecy". Niby racja, ale nie pomaga. No i jakby tego było mało jest zimno. Potwornie ZIMNO. A ja jako ciepłolubne stworzenie cierpię niezmiernie z tego powodu b

Mam dość...

Minęło 3 tygodnie, jakoś przetrwałam, ale teraz zaczął się koszmar... Zawaliłam wejściówkę z anatomii, a asystent się na nas wydarł, że się tylko opierniczamy i nie uczymy, że takie banalne rzeczy...A pytania są jakieś oderwane od rzeczywistości, na jedno z nich nawet w Bochenku nie było odpowiedzi. Mam totalnie dość i już nie wiem z czego i jak się uczyć, żeby było dobrze. Nie ma żadnych określonych wymagań, bo te podawane raczej się nie pokrywają z pytaniami później i niby jak przez to przejść?