Egzaminy tuż tuż, a jeszcze nic nie umiem, za to nie mogę już patrzeć na podręcziki... Mam totalnie dość, najchętniej pojechałabym w góry, żeby poogądać gwiazdy w nocy i oderwać się od cywilizacji. Jeszcze jeden dzień z Bochenem i chyba wyląduję wpsychiatryku mamrocząc o kłaczkach i wyrostkach dziobiastych... Niech te egzaminy już będą i miną, teraz nie rusza mnie już nawet perspektywa września, byle wreszcie się wyspać...