Szykuje się anatomiczny weekend, na poniedziałek jest duuuuuużo, ale może się uda :D Zauważyłam, że moje nastawienie do nauki i własnych możliwości zależy od pogody i humoru asystenta na anatomii, jeśli się nie drze jest spoko i "mogę wszystko", a jeśli drze się na nas 2 godziny to już lekko gorzej. Idąc na anatomię mijam szpital i to zawsze daje mi motywację- chcę tam kiedyś pracować, leczyć ludzi i nie poddam się, będę lekarzem. 5 tygodni za mną, jeszcze 10 z zajęciami i koniec 1-szego semestru :D Co prawda wiąże się to z zaliczeniem biofizyki i mega kolosem z histologii, ale jest to jeden z moich "progów sukcesu" :D Pierwszym było dostać się, drugim - przeżyć 1 tydzień, trzecim-pierwszy miesiąc. I jak na razie udało się, wszystkie wejściówki <poza anatomią XD> jak dotąd zaliczone, więc pod tym względem nie mam zaległości, ale teraz będę mieć nowego ćwiczeniowca z biofizyki, który jest legendą i to niestety niezbyt pozytywną :( Ale jakoś trzeba przeżyć :D