Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2014

Rafting, plażing... wakacjowanie na całego :)

W sobotę wieczorem wróciłam z wyjazdu, ale wciąż jeszcze odsypiam :D Mogę powiedzieć, że było całkiem fajnie, choć zdecydowanie zbyt dużo czasu z rodzeństwem skutkowało zmasowanymi kłótniami. Mała, cicha miejscowość, żaden zatłoczony, irytujący kurort, tylko spokój i przyroda. Mieszkanko niedaleko morza, nie trzeba było się  "wybierać"- duuuży plus :D Po raz pierwszy w życiu poddałam się plażingowi, choć plaży de facto tam nie było-tylko betonowa ścieżka brzegiem i kamienne pomosty. Jednak miało to swój urok, szczególnie wieczorami :)Trochę się opaliłam, ale raczej niezauważalnie :D Z reguły nie jestem człowiekiem jadącym gdzieś, żeby poleżeć na plaży- w tym roku trochę odpuściłam tę zasadę, ale i tak robiłam inne fajne rzeczy :D Oczywiście dużo zdjęć- nie powiem, że jestem dobrym fotografem, ale zazwyczaj całkiem dobrze mi wychodzą (wrzucę kilka jak opanuję dodawanie zdjęć bez ich zniekształcenia na blogu).Byłam w Zadarze- ciekawe miasto, klimatyczne, stare budynki, piękny m

Wyjazd :)

Jutro nad ranem wyjeżdżam, nie będzie mnie tydzień w kraju, a kto wie jak będzie z netem tam gdzie jadę :D Mam nadzieję, ze będzie fajnie, bo ostatnio kiepskie nastroje panują...I tak będzie mnie prześladować myśl, że nie poradzę sobie na studiach, ale przynajmniej się opalę :D

Honorowe krwiodawstwo-czyli człowieku poczuj się lepiej!

Dzisiaj byłam oddać krew, dopiero po raz drugi, bo najpierw przebiłam drugą dziurkę w uchu (pół roku przerwy), potem byłam w Grecji (rok przerwy) i tak zeszło, że dopiero teraz mogłam. Niby taka niewielka rzecz, a człowiek od razu lepiej się czuje :) Nie wiem dlaczego jest tak mało krwiodawców- to nic strasznego, tylko ukłucie w palec, a później wkłucie w łapkę. Prawie nie boli, a krew jest bardzo potrzebna, nawet nie na potrzeby "regularnych" pacjentów, ale tych z wypadków, których w wakacje wiele. Niektórzy twierdzą, że nie oddają, bo nic z tego nie mają. Jeśli nie chcą być po prostu humanitarni to mogą pomyśleć zapobiegawczo- jeśli jutro będę miał i wypadek i potrzebna będzie krew, a jej nie będzie? Nie możemy przewidzieć co się stanie za kilka godzin czy dni, czy sami nie będziemy potrzebować tego "płynu życia" <tym razem nie o kawie :D>. Oczywiście nie chodzi mi o ludzi, którzy nie mogą być dawcami- wiadomo, że są takie sytuacje- ale jeśli zdrowy, młody f

Podróże, podróże...

Dzisiejszy dzień był lekko wariacki :) Sporo czasu spędziłam z K. w kuchni, piekliśmy ciastka cytrynowe i drożdżówki. Ciastka nie wyszły, ale bułki już tak :D Poza tym dzisiaj kupiłam swoje pierwsze szydełko <radocha>, a raczej komplet w chińczyku. Okaże się jakiej są jakości, ale do nauki powinny wystarczyć :) Szykuje się wyjazd z rodzinką, zwyczajem mojego Taty ogłoszony kilka dni przed planowanym wypadem XD Trochę już podróżowała, zwiedziłam parę miast w Europie, ale nie były to takie wymarzone podróże. Dla mnie najfajniejsze jest zapakowanie plecaka, wzięcie namiotu i w drogę. Stopem, pociągiem, łódką... nieważne jak, byle szaleńczo. Bez dokładnego planowania, rezerwacji itp. Dotrzeć do miejsca-celu, poznać ludzi, przenocować u kogoś nowo poznanego albo pod namiotem... To są PODRÓŻE- nieprzewidywalne, szalone. niezapomniane...Jestem typem włóczykija, organizowanych przez kogoś wycieczek nie toleruję- to nie zwiedzanie czy podróżowanie, tylko zaliczanie punktów na mapie, a to

Korupcja, wszędzie korupcja...

Korupcja istnieje, co do tego nikt wątpliwości nie ma. Żeby coś szybko, a czasem w ogóle załatwić trzeba ofiarować "dowód wdzięczności". Dotyczy to urzędników, polityków, policjantów,nauczycieli, ale również lekarzy, których przekupstwo jest legendarne, ale chyba w tych legendach trochę przesadzone. Mogę się określić, że jestem z tego środowiska :D. Jako dziecko lekarza miałam okazję obserwować co przynosi z pracy. Nie zdarzało się to często, jeśli już był to kawałek placka (i wniosek, że nie każdy umie piec XD), czasem, gdy miała zastępstwo w przychodni wracała z jajkami. Nie postrzegam tego jako łapówki, bo była to raczej oznaka przyjaźni, wiem, że sporo osób kłóciłoby się o to, ale... Zazwyczaj przynosiły to osoby starsze, samotne, które czerpały radość z tego, że mogą komuś ofiarować coś w co włożyły sporo pracy. Tacy ludzie uważają lekarza za kogoś bliskiego, trochę jak rodzinę, więc gdy czasem coś przynosiły chciały uśmiechu i chwili rozmowy. Wiem też jak to wygląda z d

Zapiekanka z ciecierzycą i brokułem

Postanowiłam podzielić się bardzo fajnym przepisem, znalezionym kiedyś w internecie i trochę przeze mnie zmodyfikowanym. Smakuje bardzo fajnie i nawet mój brat unikający tego typu jedzenia bardzo lubi to danie :) Lista zakupów: -ryż naturalny (2 torebki) -brokuł -ciecierzyca (sucha, 400g) -warzywa na bulion (lub gotowy sklepowy bulion, ale własny lepszy :)) -cebula -ser żółty (ok. 300g, starty) -ewentualnie przyprawy Z ciecierzycą postępujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu- moczymy ok. 12h i gotujemy do miękkości (może zejść sporo dłużej niż wg opakowania, zależy to od firmy). Gotujemy bulion, wkładamy torebki z ryżem i gotujemy, ryż odsączamy. Po wyciągnięciu ryżu w tej samej wodzie gotujemy brokuła. W tym samym czasie na patelni podsmażamy cebulę, a gdy brokuł jest miękki przekładamy go wraz z bulionem na patelnię i dusimy ok. 5 min. Mieszamy odsączoną ciecierzycę, ryż oraz zawartość patelni, można dodać przyprawy wedle uznania. Przekładamy do naczynia żaroodpornego i posypujemy

Małe, a cieszy...

Czasem jedna, niewielka rzecz sprawia, że cały dzień jest pozytywny, świat jakiś bardziej przyjazny i nawet trawa się uśmiecha. Mimo, że jestem samotniczką i indywidualistką to zazwyczaj takim pocieszającym elementem są dla mnie ludzie, zazwyczaj nieznajomi. Kiedyś na przejściu dla pieszych pomachał mi z uśmiechem bezdomny, a później cały dzień był lepszy, nie wiem dlaczego. Tak po prostu. Ostatnio jechałam z chłopakiem do jego babci dróżką przez las,  czasem obok gospodarstw, czasem pośród drzew i tą ścieżką szedł mężczyzna z kosturem, długą brodą i jakimś tobołkiem. Na "dzień dobry" radośnie krzyknął coś niezrozumiałego. I wtedy pomyślałam,  że to Gandalf :D I świat wokół stał się magiczny, drzewa jakby śpiewały, a niewiele brakowało, aby hobbici zaczęli tańczyć :D Może to kwestia takiej niewymuszonej życzliwości? Niezbyt często ludzie są dla siebie sympatyczni, szczególnie, gdy kogoś nie znają. A ci moi "poprawiacze humoru" tacy byli. Nie mieli problemu z okazywa

Why and how czyli co mi do głowy strzeliło :)

Myśl o medycynie zawsze jakoś krążyła mi po neuronach. Moja mama jest lekarzem i chyba głównie to mnie naprowadzało, mimo, że nigdy tego nie narzucała. Przez kolejne szkoły zmieniały się zainteresowania- matematyka, historia, pisanie (kiedyś nawet całkiem dobrze:D) czy brzdękanie na gitarze itp. Pomysłów na życie też było sporo- dziennikarstwo, etnologia, antropologia, architektura krajobrazu czy Akademia Muzyczna. Jednak zawsze powracała myśl, może marzenie o byciu lekarzem... Jednak dość leniwy ze mnie człowiek :D W podstawówce nauka przychodziła mi bez problemu, nie musiałam poświęcać czasu na nią, bo wszystko w szkole ogarniałam. W gimnazjum troszkę gorzej, szczególnie fizyka, ale podejście się nie zmieniło niestety. A liceum... Teraz nie mogę sobie wybaczyć tego olewania nauki, mogłam zdecydowanie więcej zrobić. Koniec końców maturę napisałam całkiem dobrze, ale na medyka nie wystarczyło. Wybrałam dietetykę- jedno z moich zainteresowań- z myślą o poprawie albo pozostaniu na tym ki

Początek początków :)

Mam na imię Aga, lat prawie 20. W październiku zaczynam 1 rok lekarskiego :) Ten blog ma być dla mnie miejscem na wyładowanie się, spisanie wrażeń i dać możliwość powrotu  oraz zweryfikowania własnych poglądów za jakiś czas.  Znając siebie dam sobie spokój z pisaniem za jakiś czas, niestety polonistka z liceum zniszczyła mój zapał i styl pisania :D Będę tu również pisać o swoich pasjach, przekonaniach, przejściach na podobno najtrudniejszych możliwych studiach. Tak w myśl stwierdzenia "Lekarz< opcjonalnie student medyka> też człowiek"- tylko ma czasem dziwne zainteresowania :D Mam również nadzieję, że znajdę przyjaciół w blogosferze, z doświadczenia wiem, ze niektóre wirtualne przyjaźnie są magiczne :)