Dzisiaj byłam oddać krew, dopiero po raz drugi, bo najpierw przebiłam drugą dziurkę w uchu (pół roku przerwy), potem byłam w Grecji (rok przerwy) i tak zeszło, że dopiero teraz mogłam. Niby taka niewielka rzecz, a człowiek od razu lepiej się czuje :)
Nie wiem dlaczego jest tak mało krwiodawców- to nic strasznego, tylko ukłucie w palec, a później wkłucie w łapkę. Prawie nie boli, a krew jest bardzo potrzebna, nawet nie na potrzeby "regularnych" pacjentów, ale tych z wypadków, których w wakacje wiele. Niektórzy twierdzą, że nie oddają, bo nic z tego nie mają. Jeśli nie chcą być po prostu humanitarni to mogą pomyśleć zapobiegawczo- jeśli jutro będę miał i wypadek i potrzebna będzie krew, a jej nie będzie? Nie możemy przewidzieć co się stanie za kilka godzin czy dni, czy sami nie będziemy potrzebować tego "płynu życia" <tym razem nie o kawie :D>. Oczywiście nie chodzi mi o ludzi, którzy nie mogą być dawcami- wiadomo, że są takie sytuacje- ale jeśli zdrowy, młody facet stoi obok i twierdzi, że nie bo nie, to witki opadają.
Poza tym można tam spotkać świetnych ludzi z niesamowitymi pomysłami. I może troszkę pośmiać z macho, który mdleje na widok krwi... :D Wyszłam pozytywnie naładowana, uśmiechałam się do ludzi na ulicy i znów patrzyli na mnie jak na wariatkę :D Nawet pani na poczcie była miła i odkopała moją przesyłkę widząc reklamówkę Centrum Krwiodawstwa.
Na filmach czasem pokazana jest droga, którą przebywa np. krew od dawcy do biorcy- to jak płynie rurką, jedzie samochodem, twarz osoby do której trafia i to, że ratuje mu życie. W realu tak nie ma, nie wiadomo, gdzie trafi nasza krew, ale warto. Warto pomóc, jeśli nie dla samego faktu pomocy to dla siebie- gdy będziesz jej potrzebować, żeby ta krew była...
Nie wiem dlaczego jest tak mało krwiodawców- to nic strasznego, tylko ukłucie w palec, a później wkłucie w łapkę. Prawie nie boli, a krew jest bardzo potrzebna, nawet nie na potrzeby "regularnych" pacjentów, ale tych z wypadków, których w wakacje wiele. Niektórzy twierdzą, że nie oddają, bo nic z tego nie mają. Jeśli nie chcą być po prostu humanitarni to mogą pomyśleć zapobiegawczo- jeśli jutro będę miał i wypadek i potrzebna będzie krew, a jej nie będzie? Nie możemy przewidzieć co się stanie za kilka godzin czy dni, czy sami nie będziemy potrzebować tego "płynu życia" <tym razem nie o kawie :D>. Oczywiście nie chodzi mi o ludzi, którzy nie mogą być dawcami- wiadomo, że są takie sytuacje- ale jeśli zdrowy, młody facet stoi obok i twierdzi, że nie bo nie, to witki opadają.
Poza tym można tam spotkać świetnych ludzi z niesamowitymi pomysłami. I może troszkę pośmiać z macho, który mdleje na widok krwi... :D Wyszłam pozytywnie naładowana, uśmiechałam się do ludzi na ulicy i znów patrzyli na mnie jak na wariatkę :D Nawet pani na poczcie była miła i odkopała moją przesyłkę widząc reklamówkę Centrum Krwiodawstwa.
Na filmach czasem pokazana jest droga, którą przebywa np. krew od dawcy do biorcy- to jak płynie rurką, jedzie samochodem, twarz osoby do której trafia i to, że ratuje mu życie. W realu tak nie ma, nie wiadomo, gdzie trafi nasza krew, ale warto. Warto pomóc, jeśli nie dla samego faktu pomocy to dla siebie- gdy będziesz jej potrzebować, żeby ta krew była...
Komentarze
Prześlij komentarz