Przejdź do głównej zawartości

Kwiecień, rok drugi

Czas bardzo szybko mija... Nie tak dawno marudziłam nad anatomią (teraz robię to samo nad mikro, fizjo i innymi koszmarkami xd), dopiero co byłam w liceum, w sumie przedszkole też jakoś nie tak dawno było :D Ale jednak coś się w tym czasie zmieniło- ja. Uwielbiam gotować, a jeszcze kilka lat temu bałam się kuchni, wszystko robiłam co do grama wg przepisu, a teraz K. się śmieje, że zamontuje kamerę w kuchni, bo wrzucam składniki na wyczucie, potem za nic sobie nie przypomnę co to było, a tym bardziej w jakich proporcjach XD Byłam na spacerze- niby co to za osiągnięcie? Bo ja na spacery nie chodzę- idę do konkretnego celu najkrótszą drogą, załatwiam co mam załatwić i wracam. A dzisiaj poszłam na spacer- co prawda zahaczyłam o Lidla po mój ulubiony chleb żytni (tak, wiem, że niezdrowy, bo z głębokiego mrożenia :P), ale celem wyjścia był spacer-dalej do końca w to nie wierzę. Co prawda dalej nie bardzo potrafię zebrać się do nauki i jestem nieziemską marudą, ale nad tym też pracuję :D

Trochę tu pusto, ale gdy nie chce mi się uczyć (no dobra, zawsze mi się nie chce- kiedy robię przerwę od nauki) zazwyczaj włączam sobie odcinek jakiegoś serialu dla odmóżdżenia i wtedy nie jestem w stanie uruchomić na tyle neuronów, żeby coś naskrobać :P Po czerwcu będzie więcej czasu i wtedy postaram się poprawić- może wreszcie zacznę zapisywać moje wariacje kulinarne i wrzucę parę przepisów? :D

Teraz odliczam dni do weekendu majowego, dopiero co wróciłam z domu,a już chciałabym tam wrócić... Ale wcześniej szykuje się kwiecień pełen niespodzianek, trzymajcie za mnie kciuki :)

Komentarze

  1. Łączę się w 2-rocznym bólu i nadziei :D
    Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie dobrze, trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, co to za studentka medycyny co nie lubi spacerów, samo zdrowie i przyjemność !

    Na którym roku wybiera się specjalizacje ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię spacery, tylko wolę mieć jakiś punkt docelowy to łażenie dla samego łażenia jakoś do mnie nie przemawia :P
    Specjalizację to po studiach- jeśli ma się fart to rezydentura, niekoniecznie na tym, co się chce, a jeśli się nie uda to praca za free rzez kilka lat, żeby tą speckę zrobić...Nie ma co, piękna perspektywa...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówisz jak moja siostra tymi spacerami, ona też od celu, do celu i do domu :) . Jak z kolei o ile mam czas to mógłbym się snuć po zakamarkach miasta czy lasu godzinami i chłonąć klimat miejsca.

    Najważniejsze wydaje mi się będzie dla ciebie poczucie spełnienia, że w końcu robisz to o czym marzyłaś. Na osłodę mogę dodać, że nawet 'wygrywając' gorszą opcję, będziesz miała lepiej niż jakieś 90% ludzkiej populacji.

    OdpowiedzUsuń
  6. 90% nie bardzo, prędzej 30-40% :P Wbrew powszechnej opinii większość lekarzy nie zarabia dużo, są przemęczeni mocno zestresowani, pacjenci często mocno dają popalić, a ciągle się słyszy, że lekarzom jest za dobrze i są leniwi, spotkałam się z hasłem, że "mogliby chociaż wyższe wykształceni mieć", także ten... :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sadyści są wśród nas :D

"O 7 nie macie zajęć, tak? To przyjdziecie i napiszecie kolokwium, żeby wszystkim pasowało." I tym oto sposobem jest mega niewyspana, zastanawiam się, czy moi asystenci czasem sypiają i próbuję uczyć się na anatomię oraz wydumać coś w raporcie na biofizykę. Poprzednie koło z anaty poszło okej nawet, chociaż mogło być lepiej, szpilki- nie wiadomo, podobno jakieś niejasności są i wyników nie znamy. Materiał na jutro jest gigantyczny, a ja usypiam nad książką... W ten weekend nie nadrobię, bo K. odgraża się, że z okazji urodzin w niedalekiej przyszłości porwie mnie na miasto choć na kilka godzin :D Celowości nauki biofizyki, przynajmniej w wydaniu mojego umedu, nie jestem w stanie pojąć. Ostatnio cudem zaliczyłam wejściówkę<dalej mnie duma rozpiera XD>, ale raport z ćwiczeń...Nawet Jaroszyk i krańce internetu nie wiedzą co ma być, aby "było dobrze". Ale pozytyw jeden jest- po prawie 2 miesiącach w tym mieście wreszcie znalazłam chleb, który smakuje jak chleb, a n

And the second year of your misery has began...

Całe wieki nie używałam angielskiego, więc pewnie strzeliłam byka, ale co tam XD Drugi rok zdecydowanie się zaczął- nowe przedmioty, nowi prowadzący, nowy, ale znów beznadziejny plan zajęć. Codziennie na 8, przerwa, w południe zajęcia, potem wieczorem do 20, a luki takie bezsensowne, że nie wiadomo co ze sobą zrobić- ma uczelnia taka piękna...Tęsknię za 1 rokiem, za anatomią- może dlatego, że zdałam za pierwszym podejściem i mogłam w wakacje o niej zapomnieć :D Ogólnie ostatnio ma taki depresyjny okres, w tym roku zdecydowanie trudniej było mi wyjechać z domu, nie było już tej ekscytacji, że w końcu się udało, że wszystko takie ciekawe itp. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy to jest mój kierunek, czy serio chcę się w to ładować. Mama znalazła specyficzny sposób na motywację- "jak teraz rzucisz to masz 3 lata w plecy". Niby racja, ale nie pomaga. No i jakby tego było mało jest zimno. Potwornie ZIMNO. A ja jako ciepłolubne stworzenie cierpię niezmiernie z tego powodu b

Mam dość...

Minęło 3 tygodnie, jakoś przetrwałam, ale teraz zaczął się koszmar... Zawaliłam wejściówkę z anatomii, a asystent się na nas wydarł, że się tylko opierniczamy i nie uczymy, że takie banalne rzeczy...A pytania są jakieś oderwane od rzeczywistości, na jedno z nich nawet w Bochenku nie było odpowiedzi. Mam totalnie dość i już nie wiem z czego i jak się uczyć, żeby było dobrze. Nie ma żadnych określonych wymagań, bo te podawane raczej się nie pokrywają z pytaniami później i niby jak przez to przejść?