Przejdź do głównej zawartości

Deszczowy wyjazd i upalny powrót...

Praktyki się skończyły, papiery zebrane (mam szczerą nadzieję, że już wszystkie), wakacyjny wyjazd z rodzinką za mną... Kiedy ten czas przeleciał?

Ostatnie dni w szpitalu były szalone, część rzeczy robiliśmy bez nadzoru, bo nikt się nie wyrabiał przy olbrzymiej liczbie pacjentów, w czasie przerw na 2 śniadanie było wesoło- miałam wreszcie czas na szaleństwa kuchni, więc przytargałam do spróbowania różne dziwne rzeczy jak np. jagielnik kokosowy łaciatek z kaszy manny :D Kaszy jaglanej nikt nie rozpoznał XD Nasza ekipa była naprawdę super i szkoda, że się skończyły te codzienne spotkania, ale może jeszcze powrócimy w tym składzie :D

Przejechać cały dzień w samochodzie, wysiąść z nadzieją na ciepełko nad wodą, bieganie po ciekawych wystawach i oglądanie zachodów słońca w magicznej scenerii i napotkać deszcz. Cały tydzień deszczu. Nauczyłam się grać w UNO, opatentowaliśmy suszenie ciuchów przy kuchence gazowej i uprawialiśmy biegi slalomem między kałużami po bułki. Przedostatniego dnia przestało padać, ostatniego było całkiem ciepło, a dniu powrotu ukrop jak przez kilkanaście dni przed wyjazdem...Ale było fajnie, szkoda tylko, że K. nie mógł z nami pojechać, bo wtedy byłoby jeszcze fajniej :D

Teraz pogoda zaczyna znów osiągać zbyt wysokie osiągi, akurat gdy są żniwa i sezon na maliny, który wiąże się  z kilkugodzinnym siedzeniem w krzakach w słońcu i lawirowaniem wśród wszelakich owadów zapylających. Ale wieczorem mam czas na nadrabianie zaległości czytelniczych, chociaż już wiem, że nie starczy mi tych wakacji na wszystkie książki, które chcę przeczytać :(

Komentarze

  1. Trzymam kciuki, żeby jednak udalo się przeczytać te książki haha :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sadyści są wśród nas :D

"O 7 nie macie zajęć, tak? To przyjdziecie i napiszecie kolokwium, żeby wszystkim pasowało." I tym oto sposobem jest mega niewyspana, zastanawiam się, czy moi asystenci czasem sypiają i próbuję uczyć się na anatomię oraz wydumać coś w raporcie na biofizykę. Poprzednie koło z anaty poszło okej nawet, chociaż mogło być lepiej, szpilki- nie wiadomo, podobno jakieś niejasności są i wyników nie znamy. Materiał na jutro jest gigantyczny, a ja usypiam nad książką... W ten weekend nie nadrobię, bo K. odgraża się, że z okazji urodzin w niedalekiej przyszłości porwie mnie na miasto choć na kilka godzin :D Celowości nauki biofizyki, przynajmniej w wydaniu mojego umedu, nie jestem w stanie pojąć. Ostatnio cudem zaliczyłam wejściówkę<dalej mnie duma rozpiera XD>, ale raport z ćwiczeń...Nawet Jaroszyk i krańce internetu nie wiedzą co ma być, aby "było dobrze". Ale pozytyw jeden jest- po prawie 2 miesiącach w tym mieście wreszcie znalazłam chleb, który smakuje jak chleb, a n

And the second year of your misery has began...

Całe wieki nie używałam angielskiego, więc pewnie strzeliłam byka, ale co tam XD Drugi rok zdecydowanie się zaczął- nowe przedmioty, nowi prowadzący, nowy, ale znów beznadziejny plan zajęć. Codziennie na 8, przerwa, w południe zajęcia, potem wieczorem do 20, a luki takie bezsensowne, że nie wiadomo co ze sobą zrobić- ma uczelnia taka piękna...Tęsknię za 1 rokiem, za anatomią- może dlatego, że zdałam za pierwszym podejściem i mogłam w wakacje o niej zapomnieć :D Ogólnie ostatnio ma taki depresyjny okres, w tym roku zdecydowanie trudniej było mi wyjechać z domu, nie było już tej ekscytacji, że w końcu się udało, że wszystko takie ciekawe itp. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy to jest mój kierunek, czy serio chcę się w to ładować. Mama znalazła specyficzny sposób na motywację- "jak teraz rzucisz to masz 3 lata w plecy". Niby racja, ale nie pomaga. No i jakby tego było mało jest zimno. Potwornie ZIMNO. A ja jako ciepłolubne stworzenie cierpię niezmiernie z tego powodu b

Mam dość...

Minęło 3 tygodnie, jakoś przetrwałam, ale teraz zaczął się koszmar... Zawaliłam wejściówkę z anatomii, a asystent się na nas wydarł, że się tylko opierniczamy i nie uczymy, że takie banalne rzeczy...A pytania są jakieś oderwane od rzeczywistości, na jedno z nich nawet w Bochenku nie było odpowiedzi. Mam totalnie dość i już nie wiem z czego i jak się uczyć, żeby było dobrze. Nie ma żadnych określonych wymagań, bo te podawane raczej się nie pokrywają z pytaniami później i niby jak przez to przejść?