Czasem jedna, niewielka rzecz sprawia, że cały dzień jest pozytywny, świat jakiś bardziej przyjazny i nawet trawa się uśmiecha. Mimo, że jestem samotniczką i indywidualistką to zazwyczaj takim pocieszającym elementem są dla mnie ludzie, zazwyczaj nieznajomi. Kiedyś na przejściu dla pieszych pomachał mi z uśmiechem bezdomny, a później cały dzień był lepszy, nie wiem dlaczego. Tak po prostu. Ostatnio jechałam z chłopakiem do jego babci dróżką przez las, czasem obok gospodarstw, czasem pośród drzew i tą ścieżką szedł mężczyzna z kosturem, długą brodą i jakimś tobołkiem. Na "dzień dobry" radośnie krzyknął coś niezrozumiałego. I wtedy pomyślałam, że to Gandalf :D I świat wokół stał się magiczny, drzewa jakby śpiewały, a niewiele brakowało, aby hobbici zaczęli tańczyć :D
Może to kwestia takiej niewymuszonej życzliwości? Niezbyt często ludzie są dla siebie sympatyczni, szczególnie, gdy kogoś nie znają. A ci moi "poprawiacze humoru" tacy byli. Nie mieli problemu z okazywaniem radości z pięknego dnia czy uśmiechnięciem się do mijanej osoby. Podziwiam ich, są chyba najbardziej wartościowymi ludźmi, chociaż nie mają fortuny ani wielkich osiągnięć- są po prostu ludzcy. Czasem chciałabym być jak oni-otwarta, radosna i szczęśliwa, ale nie potrafię. Chyba im tego zazdroszczę...
Może to kwestia takiej niewymuszonej życzliwości? Niezbyt często ludzie są dla siebie sympatyczni, szczególnie, gdy kogoś nie znają. A ci moi "poprawiacze humoru" tacy byli. Nie mieli problemu z okazywaniem radości z pięknego dnia czy uśmiechnięciem się do mijanej osoby. Podziwiam ich, są chyba najbardziej wartościowymi ludźmi, chociaż nie mają fortuny ani wielkich osiągnięć- są po prostu ludzcy. Czasem chciałabym być jak oni-otwarta, radosna i szczęśliwa, ale nie potrafię. Chyba im tego zazdroszczę...
Komentarze
Prześlij komentarz