Przejdź do głównej zawartości

Podróże, podróże...

Dzisiejszy dzień był lekko wariacki :) Sporo czasu spędziłam z K. w kuchni, piekliśmy ciastka cytrynowe i drożdżówki. Ciastka nie wyszły, ale bułki już tak :D Poza tym dzisiaj kupiłam swoje pierwsze szydełko <radocha>, a raczej komplet w chińczyku. Okaże się jakiej są jakości, ale do nauki powinny wystarczyć :)

Szykuje się wyjazd z rodzinką, zwyczajem mojego Taty ogłoszony kilka dni przed planowanym wypadem XD Trochę już podróżowała, zwiedziłam parę miast w Europie, ale nie były to takie wymarzone podróże. Dla mnie najfajniejsze jest zapakowanie plecaka, wzięcie namiotu i w drogę. Stopem, pociągiem, łódką... nieważne jak, byle szaleńczo. Bez dokładnego planowania, rezerwacji itp. Dotrzeć do miejsca-celu, poznać ludzi, przenocować u kogoś nowo poznanego albo pod namiotem... To są PODRÓŻE- nieprzewidywalne, szalone. niezapomniane...Jestem typem włóczykija, organizowanych przez kogoś wycieczek nie toleruję- to nie zwiedzanie czy podróżowanie, tylko zaliczanie punktów na mapie, a to nie jest to samo.

Pamiętam wyjazd organizowany przez wujka- miał być w góry. Ale moje pojęcie wyjazdu w góry nijak się miało do jego definicja. Oczekiwałam wędrówki szlakiem, z daleka od cywilizacji, spania pod namiotem, chłonięcia natury... Odwiedziliśmy z 10 muzeów, ale tylko przelotem, nic z tego nie wyniosłam, zatrzymaliśmy się w dużej miejscowości wypoczynkowej i weszliśmy gotową drogą na szczyt...

Marzę o podróżach, takich moich :) Na angielskie wrzosowiska, szkockie jeziora, barcelońskie uliczki, do małej greckiej wioski z białymi domkami... To moje podróże marzeń, może kiedyś tam dotrę...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sadyści są wśród nas :D

"O 7 nie macie zajęć, tak? To przyjdziecie i napiszecie kolokwium, żeby wszystkim pasowało." I tym oto sposobem jest mega niewyspana, zastanawiam się, czy moi asystenci czasem sypiają i próbuję uczyć się na anatomię oraz wydumać coś w raporcie na biofizykę. Poprzednie koło z anaty poszło okej nawet, chociaż mogło być lepiej, szpilki- nie wiadomo, podobno jakieś niejasności są i wyników nie znamy. Materiał na jutro jest gigantyczny, a ja usypiam nad książką... W ten weekend nie nadrobię, bo K. odgraża się, że z okazji urodzin w niedalekiej przyszłości porwie mnie na miasto choć na kilka godzin :D Celowości nauki biofizyki, przynajmniej w wydaniu mojego umedu, nie jestem w stanie pojąć. Ostatnio cudem zaliczyłam wejściówkę<dalej mnie duma rozpiera XD>, ale raport z ćwiczeń...Nawet Jaroszyk i krańce internetu nie wiedzą co ma być, aby "było dobrze". Ale pozytyw jeden jest- po prawie 2 miesiącach w tym mieście wreszcie znalazłam chleb, który smakuje jak chleb, a n

And the second year of your misery has began...

Całe wieki nie używałam angielskiego, więc pewnie strzeliłam byka, ale co tam XD Drugi rok zdecydowanie się zaczął- nowe przedmioty, nowi prowadzący, nowy, ale znów beznadziejny plan zajęć. Codziennie na 8, przerwa, w południe zajęcia, potem wieczorem do 20, a luki takie bezsensowne, że nie wiadomo co ze sobą zrobić- ma uczelnia taka piękna...Tęsknię za 1 rokiem, za anatomią- może dlatego, że zdałam za pierwszym podejściem i mogłam w wakacje o niej zapomnieć :D Ogólnie ostatnio ma taki depresyjny okres, w tym roku zdecydowanie trudniej było mi wyjechać z domu, nie było już tej ekscytacji, że w końcu się udało, że wszystko takie ciekawe itp. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy to jest mój kierunek, czy serio chcę się w to ładować. Mama znalazła specyficzny sposób na motywację- "jak teraz rzucisz to masz 3 lata w plecy". Niby racja, ale nie pomaga. No i jakby tego było mało jest zimno. Potwornie ZIMNO. A ja jako ciepłolubne stworzenie cierpię niezmiernie z tego powodu b

Mam dość...

Minęło 3 tygodnie, jakoś przetrwałam, ale teraz zaczął się koszmar... Zawaliłam wejściówkę z anatomii, a asystent się na nas wydarł, że się tylko opierniczamy i nie uczymy, że takie banalne rzeczy...A pytania są jakieś oderwane od rzeczywistości, na jedno z nich nawet w Bochenku nie było odpowiedzi. Mam totalnie dość i już nie wiem z czego i jak się uczyć, żeby było dobrze. Nie ma żadnych określonych wymagań, bo te podawane raczej się nie pokrywają z pytaniami później i niby jak przez to przejść?