W sobotę wieczorem wróciłam z wyjazdu, ale wciąż jeszcze odsypiam :D Mogę powiedzieć, że było całkiem fajnie, choć zdecydowanie zbyt dużo czasu z rodzeństwem skutkowało zmasowanymi kłótniami.
Mała, cicha miejscowość, żaden zatłoczony, irytujący kurort, tylko spokój i przyroda. Mieszkanko niedaleko morza, nie trzeba było się "wybierać"- duuuży plus :D Po raz pierwszy w życiu poddałam się plażingowi, choć plaży de facto tam nie było-tylko betonowa ścieżka brzegiem i kamienne pomosty. Jednak miało to swój urok, szczególnie wieczorami :)Trochę się opaliłam, ale raczej niezauważalnie :D
Z reguły nie jestem człowiekiem jadącym gdzieś, żeby poleżeć na plaży- w tym roku trochę odpuściłam tę zasadę, ale i tak robiłam inne fajne rzeczy :D Oczywiście dużo zdjęć- nie powiem, że jestem dobrym fotografem, ale zazwyczaj całkiem dobrze mi wychodzą (wrzucę kilka jak opanuję dodawanie zdjęć bez ich zniekształcenia na blogu).Byłam w Zadarze- ciekawe miasto, klimatyczne, stare budynki, piękny most ( mam do nich jakiś fetysz, obok miejsca w którym mieszkaliśmy były 2 i mogłam godzinami się na nie patrzeć XD), ogród, port, organy wodne i ten zachód słońca... To po prostu trzeba zobaczyć, słowa i zdjęcia tego nie oddadzą. Kiedyś zabiorę tam K., ale jak na razie planujemy za rok autostop do Paryża :D
Poza tym za namową kuzynki wybraliśmy się na rafting. Było wariacko (po raz drugi w życiu siedziałam w kajaku, a pierwszy raz byłam na spływie), ale fajnie. Z naszej 9-osobowej ferajny my dwie chyba najlepiej sobie radziłyśmy, reszta miała małe problemy ze współpracą :D I jako jedyna się nie spaliłam- reszta wróciła czerwona :D
Teraz, po powrocie, czas zacząć myśleć o zbliżających się studiach. Część książek już mam, zaczynam je przeglądać i wpadam w lekką panikę... W tym tygodniu może uda mi się załatwić mieszkanie, coby pod mostem nie spać... :D Jak na razie tak sobie to idzie, ale... Nadzieja umiera ostatnia XD
Mała, cicha miejscowość, żaden zatłoczony, irytujący kurort, tylko spokój i przyroda. Mieszkanko niedaleko morza, nie trzeba było się "wybierać"- duuuży plus :D Po raz pierwszy w życiu poddałam się plażingowi, choć plaży de facto tam nie było-tylko betonowa ścieżka brzegiem i kamienne pomosty. Jednak miało to swój urok, szczególnie wieczorami :)Trochę się opaliłam, ale raczej niezauważalnie :D
Z reguły nie jestem człowiekiem jadącym gdzieś, żeby poleżeć na plaży- w tym roku trochę odpuściłam tę zasadę, ale i tak robiłam inne fajne rzeczy :D Oczywiście dużo zdjęć- nie powiem, że jestem dobrym fotografem, ale zazwyczaj całkiem dobrze mi wychodzą (wrzucę kilka jak opanuję dodawanie zdjęć bez ich zniekształcenia na blogu).Byłam w Zadarze- ciekawe miasto, klimatyczne, stare budynki, piękny most ( mam do nich jakiś fetysz, obok miejsca w którym mieszkaliśmy były 2 i mogłam godzinami się na nie patrzeć XD), ogród, port, organy wodne i ten zachód słońca... To po prostu trzeba zobaczyć, słowa i zdjęcia tego nie oddadzą. Kiedyś zabiorę tam K., ale jak na razie planujemy za rok autostop do Paryża :D
Poza tym za namową kuzynki wybraliśmy się na rafting. Było wariacko (po raz drugi w życiu siedziałam w kajaku, a pierwszy raz byłam na spływie), ale fajnie. Z naszej 9-osobowej ferajny my dwie chyba najlepiej sobie radziłyśmy, reszta miała małe problemy ze współpracą :D I jako jedyna się nie spaliłam- reszta wróciła czerwona :D
Teraz, po powrocie, czas zacząć myśleć o zbliżających się studiach. Część książek już mam, zaczynam je przeglądać i wpadam w lekką panikę... W tym tygodniu może uda mi się załatwić mieszkanie, coby pod mostem nie spać... :D Jak na razie tak sobie to idzie, ale... Nadzieja umiera ostatnia XD
Komentarze
Prześlij komentarz