Przejdź do głównej zawartości

Święta, święta...

Dzisiaj były moje prawdziwe święta- prawie 12h w kuchni, 2 placki, mnóstwo pierniczków, uszka, pierogi z soczewicą... Uwielbiam to, byle nie za często XD To latanie po kuchni, mieszanie, pieczenie i słuchanie świątecznych piosenek z K. jest fajne i trochę magiczne. Jutro już nie będzie tak miło, kolacja wigilijna w moim domu raczej jest sztywna i podporządkowana apodyktycznej babci i wujkowi, który jest jednym z najmniej przeze mnie lubianych księży. Atmosfera jak zwykle napięta i ciche oczekiwanie do końca, wolałabym wybrać się z K. do jego szalonej babci i razem z wariacką gromadą jego kuzynów spędzić ten wieczór, ale moja babcia strzeliłaby wtedy focha aż do Marsa, a ostatnio za często jej podpadam :D

Za to moja choinka podobno jest bardzo ekscentryczna, ale u mnie to chyba norma :D

Szalonych świąt :P

Komentarze

  1. Szczęśliwego Nowego Roku! Powodzenia i dużo siły! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) Tobie również dużo sił i więcej snu w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy blog :) dodaje do obserwowanych:) zapraszam też do mnie http://m-medycynka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sadyści są wśród nas :D

"O 7 nie macie zajęć, tak? To przyjdziecie i napiszecie kolokwium, żeby wszystkim pasowało." I tym oto sposobem jest mega niewyspana, zastanawiam się, czy moi asystenci czasem sypiają i próbuję uczyć się na anatomię oraz wydumać coś w raporcie na biofizykę. Poprzednie koło z anaty poszło okej nawet, chociaż mogło być lepiej, szpilki- nie wiadomo, podobno jakieś niejasności są i wyników nie znamy. Materiał na jutro jest gigantyczny, a ja usypiam nad książką... W ten weekend nie nadrobię, bo K. odgraża się, że z okazji urodzin w niedalekiej przyszłości porwie mnie na miasto choć na kilka godzin :D Celowości nauki biofizyki, przynajmniej w wydaniu mojego umedu, nie jestem w stanie pojąć. Ostatnio cudem zaliczyłam wejściówkę<dalej mnie duma rozpiera XD>, ale raport z ćwiczeń...Nawet Jaroszyk i krańce internetu nie wiedzą co ma być, aby "było dobrze". Ale pozytyw jeden jest- po prawie 2 miesiącach w tym mieście wreszcie znalazłam chleb, który smakuje jak chleb, a n

And the second year of your misery has began...

Całe wieki nie używałam angielskiego, więc pewnie strzeliłam byka, ale co tam XD Drugi rok zdecydowanie się zaczął- nowe przedmioty, nowi prowadzący, nowy, ale znów beznadziejny plan zajęć. Codziennie na 8, przerwa, w południe zajęcia, potem wieczorem do 20, a luki takie bezsensowne, że nie wiadomo co ze sobą zrobić- ma uczelnia taka piękna...Tęsknię za 1 rokiem, za anatomią- może dlatego, że zdałam za pierwszym podejściem i mogłam w wakacje o niej zapomnieć :D Ogólnie ostatnio ma taki depresyjny okres, w tym roku zdecydowanie trudniej było mi wyjechać z domu, nie było już tej ekscytacji, że w końcu się udało, że wszystko takie ciekawe itp. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy to jest mój kierunek, czy serio chcę się w to ładować. Mama znalazła specyficzny sposób na motywację- "jak teraz rzucisz to masz 3 lata w plecy". Niby racja, ale nie pomaga. No i jakby tego było mało jest zimno. Potwornie ZIMNO. A ja jako ciepłolubne stworzenie cierpię niezmiernie z tego powodu b

Mam dość...

Minęło 3 tygodnie, jakoś przetrwałam, ale teraz zaczął się koszmar... Zawaliłam wejściówkę z anatomii, a asystent się na nas wydarł, że się tylko opierniczamy i nie uczymy, że takie banalne rzeczy...A pytania są jakieś oderwane od rzeczywistości, na jedno z nich nawet w Bochenku nie było odpowiedzi. Mam totalnie dość i już nie wiem z czego i jak się uczyć, żeby było dobrze. Nie ma żadnych określonych wymagań, bo te podawane raczej się nie pokrywają z pytaniami później i niby jak przez to przejść?