Przejdź do głównej zawartości

Czas podsumowań...

Szybko zbliża się koniec roku, nawet nie wiem kiedy ten czas przeleciał... Tata ma rację mówiąc, że z każdym rokiem przyspiesza...Wszędzie wokół pojawiają się jakieś "podsumowania"- kto z nim wziął ślub, kto rozwód, ile schudł, jakich długów narobił- oczywiście tyczy się to ludzi znanych, również znanych z bycia znanymi xd  Jateż zrobiłam sobie małe podsumowanie może ułatwi to  wytyczenie jakichś planów na kolejny rok. Ogólnie mimo kilko naprawdę fajnych zdarzeń 2016 był raczej na minusie, choć może to cień ostatniego miesiąca tak przeważa szalę...Miałam poprawić kondycję- ban na ćwiczenia, prawie 10kg w górę, więcej uczyć się na bieżąco- ciężko zabrać mi się do jakiejkolwiek nauki i zazwyczaj tylko coś pobieżnie przeglądnę, częściej spotykać się z ludźmi- podobno jestem jeszcze bardziej aspołeczna niż rok temu, uczyć się języków- nawet tego nie komentuję, mniej marudzić- K. potwierdzi, że to upadło na całej linii xd Do tego dołączyły się problemy ze zdrowiem, całkowity brak zdolności do usłyszenia jakichkolwiek szmerów/świstów/furczeń itp w płucach i piekielne współlokatorki z którymi muszę wytrzymać jeszcze kilka tygodni oraz katedra, której celem stało się uprzykrzenie naszego życia . Mam wrażenie, że gdyby nie K. już dawno wylądowałabym na oddziale zamkniętym, bo mam tego totalnie dość.

Ale był też super wyjazd na wakacjach, książki- dotąd nie czytałam w roku akademickim, teraz sięgam też po normalne książki, a nie tylko podręczniki, dużo gotowania, wariowanie z bratem, nawet te jedne zajęcia z jogi- to było zdecydowanie na plus :)

Plany... Na pewno zmniejszyć wskazania wagi XD Więcej się ruszać, częściej wyciągać gitarę, więcej podróżować, jakoś zdać egzaminy, ale tym razem już bez walki o średnią i oczywiście dużo czasu spędzać z K. :D Może zacznę nawet na jogę chodzić- byłam jak na razie tylko raz ale bardzo mi się podobało :)

Ostatnio coraz częściej snuję plany o ucieczce z miasta w którym studiuję- niby jeszcze 3,5 roku zostało, ale chcę się stąd jak najszybciej wyrwać. Kiedyś nawet je lubiłam, ale ostatnio stwierdzam, że wbrew temu co niektórzy twierdzą jest po prostu okropne xd

W 2017 życzę Wam spełnienia chociaż jednego z postanowień i trzymajcie kciuki za moje :)

Komentarze

  1. postanowienia na 2016 - przeżyć
    postanowienia na 2017 - przeżyć
    pierwsze mogę już niedługo odhaczyć, plan wykonany w 100% ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sadyści są wśród nas :D

"O 7 nie macie zajęć, tak? To przyjdziecie i napiszecie kolokwium, żeby wszystkim pasowało." I tym oto sposobem jest mega niewyspana, zastanawiam się, czy moi asystenci czasem sypiają i próbuję uczyć się na anatomię oraz wydumać coś w raporcie na biofizykę. Poprzednie koło z anaty poszło okej nawet, chociaż mogło być lepiej, szpilki- nie wiadomo, podobno jakieś niejasności są i wyników nie znamy. Materiał na jutro jest gigantyczny, a ja usypiam nad książką... W ten weekend nie nadrobię, bo K. odgraża się, że z okazji urodzin w niedalekiej przyszłości porwie mnie na miasto choć na kilka godzin :D Celowości nauki biofizyki, przynajmniej w wydaniu mojego umedu, nie jestem w stanie pojąć. Ostatnio cudem zaliczyłam wejściówkę<dalej mnie duma rozpiera XD>, ale raport z ćwiczeń...Nawet Jaroszyk i krańce internetu nie wiedzą co ma być, aby "było dobrze". Ale pozytyw jeden jest- po prawie 2 miesiącach w tym mieście wreszcie znalazłam chleb, który smakuje jak chleb, a n

And the second year of your misery has began...

Całe wieki nie używałam angielskiego, więc pewnie strzeliłam byka, ale co tam XD Drugi rok zdecydowanie się zaczął- nowe przedmioty, nowi prowadzący, nowy, ale znów beznadziejny plan zajęć. Codziennie na 8, przerwa, w południe zajęcia, potem wieczorem do 20, a luki takie bezsensowne, że nie wiadomo co ze sobą zrobić- ma uczelnia taka piękna...Tęsknię za 1 rokiem, za anatomią- może dlatego, że zdałam za pierwszym podejściem i mogłam w wakacje o niej zapomnieć :D Ogólnie ostatnio ma taki depresyjny okres, w tym roku zdecydowanie trudniej było mi wyjechać z domu, nie było już tej ekscytacji, że w końcu się udało, że wszystko takie ciekawe itp. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy to jest mój kierunek, czy serio chcę się w to ładować. Mama znalazła specyficzny sposób na motywację- "jak teraz rzucisz to masz 3 lata w plecy". Niby racja, ale nie pomaga. No i jakby tego było mało jest zimno. Potwornie ZIMNO. A ja jako ciepłolubne stworzenie cierpię niezmiernie z tego powodu b

Mam dość...

Minęło 3 tygodnie, jakoś przetrwałam, ale teraz zaczął się koszmar... Zawaliłam wejściówkę z anatomii, a asystent się na nas wydarł, że się tylko opierniczamy i nie uczymy, że takie banalne rzeczy...A pytania są jakieś oderwane od rzeczywistości, na jedno z nich nawet w Bochenku nie było odpowiedzi. Mam totalnie dość i już nie wiem z czego i jak się uczyć, żeby było dobrze. Nie ma żadnych określonych wymagań, bo te podawane raczej się nie pokrywają z pytaniami później i niby jak przez to przejść?